Jeśli pogoda sprzyja, nadrabiam zaległości w ogrodzie a jak leje maluję, meble i planuję przemeblowanie salonu i gabinetu który zamiast na parterze będzie na piętrze. Zmiana wyniknęła z konieczności posiadania pracowni na parterze, meble jednak trochę ważą. Część tzw. brudna będzie w garażu a pracownia do malowania mebli w domu. Musi tak być, bo stacjonarnego sklepu PrzeTWÓRNI i pracowni na razie nie będzie.
A w międzyczasie korzystam z każdego słonecznego dnia, ładuję akumulatory na zimę.Staram się znaleźć choć 15 min na spokojne wypicie kawy lub herbatki na tarasie, nie w biegu tylko przy stoliku z bukietem kwiatów.
A bukiety zbieram z upodobaniem wracając z pracy, a to rumianki, a to krwawnik. Części roślin nawet nie umiem nazwać.
Zmalowałam stary zydelek. Pamiętacie je? Kiedyś taki zydelek był prawie w każdej kuchni. Pamiętam swoją Babcię, jak siedząc na takim obiecała ziemniaki, łuskała groszek albo czyściła warzywa.
Siedzisko po oczyszczeniu pociągnęłam zieloną bejcą olejową a nogi farbą na bazie oleju lnianego PaintECO. Teraz może stać na zewnątrz, zła pogoda mu nie straszna.
A tu kolejne stoliki z bukietami polnych kwiatków, co parę dni nowy bukiet i inna filiżanka, bo dla mnie ma znaczenie w jakim otoczeniu łapię chwilkę oddechu:)
Miłego słonecznego tygodnia dla Wszystkich!!!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze.